Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   31
                     

Krzysztof "Genosha" Kozak


Bycie złodziejem samochodowym chluby nie przynosi, ale twórcy gier zdążyli nas przyzwyczaić do wykonywania wszelkich zawodów wątpliwej reputacji, z reżyserem filmów porno włącznie [ktoś pamięta WET?]. Jednak już po kilku minutach gry w GRAND THEFT AUTO nikt nie będzie miał wątpliwości, dlaczego ta gra osiągnęła taki sukces.



GRAND THEFT AUTO ujrzał światło dzienne w grudniu 1997 roku. Gra została stworzona przez zespół BMG. Była jedną z pierwszych produkcji tego typu i już na starcie spotkała się z ostrą krytyką, szczególnie w przewrażlionych na punkcie politycznej poprawności Stanach Zjednoczonych. GTA oznakowano jako grę dozwoloną od lat osiemnastu i trzeba było ostro kombinować, żeby dostać wersję piracką i rozpocząć wariackie pościgi po trzech miastach USA.

Ledwo wypuszczony z więzienia już zaczyna planować napad

Są trzy sposoby ukończenia każdej z sześciu plansz rozmieszczonych po dwie w trzech miastach [Liberty City, San Andreas, Vice City]. Pierwszy i najbardziej popularny: pracując na usługach mafii wykonujemy serię przeważnie bardzo dobrze płatnych, choć dość niebezpiecznych zadań. Drugi, najmniej skuteczny, to zrobienie w centrum miasta przeolbrzymiej zadymy. Za każdy zniszczony wóz i – o zgrozo – zabitego człowieka [otrzymujemy bonus, jeśli jest to policjant] dostajemy punkty i po zmasakrowaniu połowy metropolii możemy przejść do następnej misji. Szczerze mówiąc sposób ten nudzi się po 5 minutach i nie znam nikogo, kto przez całą grę opierałby się na tej właśnie ‘strategii’. Trzecia opcja jest w zgodzie z tytułem gry i polega na sprzedawaniu dealerom skradzionych samochodów [niezależnie od marki cały proceder sprowadza się do naciśnięcia ‘enter’ w pobliżu wozu, wyrzuceniu kierowcy i rozpoczęciu jazdy]. To także z czasem staje się nużące, więc 99% graczy skończy na usługach mafii.

Na ulicach trwa zabawa w policjantów...

Wybierać możemy spośród zaledwie czterech rodzajów broni, jednak nie jest to zbyt uciążliwe, jako że cała gra jest mocno umowna i opiera się raczej na dynamice, żywych kolorach i wartkiej akcji, a nie na realiźmie. Siać postrach można używając: pistoletu [badziew], karabinu maszynowego [najlepsza broń na biegnących w naszą stronę policjantów], ręcznej wyrzutni rakiet [idealna dla tworzenia zatorów na drodze, każda, nawet największa ciężarkówka wybucha od jednego pocisku] oraz miotacza ognia [przydatny tylko na większe grupy pieszych, dodatkowo piekielnie trudno o amunicję dla niego].
Dodatkowe życia, kamizelki kuloodporne, przepustki więzienne i łapówki dla stróżów prawa leżą na ulicy i przed przyjęciem kolejnego zlecenia wystarczy troche pojeździć po mieście i pozbierać wszystkie te prezenty. Tak wyposażeni mamy znacznie większe szanse powodzenia, szczególnie w misjach wymagających ofiar w ludziach.

...i złodziei.

Prowadzenie samochodu zostało ograniczone do czterech strzałek odpowiedzialnych za kierunki, przyśpieszenie i hamulec oraz do spacji, czyli hamulca ręcznego [bardzo przydatne przy gubieniu pościgów]. Przyjemnie jest posłuchać jak brzmią silniki poszczególnych marek, nazwy których zostały sprytnie pozmieniane aby uniknąć płacenia właścicielom za wykorzystanie ich firm w grze. Zadaniem dla kaskaderów jest natomiast jazda bodajże najszybszym pojazdem gry – superbike’em. Najmniejsza stłuczka przy takiej prędkości powoduje poważny wypadek i przydługie koziołkowanie po ulicy. Samochody natomiast można bez większych konsekwencji obijać przez ładnych parę minut, zanim będziemy zmuszeni do ‘pożyczenia’ sobie od przejeżdzającego obok biznesmena kolejnej bryki.

Opłakane skutki zabawy z bronią

GTA chodzi płynnie nawet na najstarszych pecetach [gra śmiga na takich potworach jak Pentium 75, gdy dodatkowo jest on wyposażony w akcelerator, to wszystkie tekstury są ślicznie wygładzone i gra jest naprawdę znośna]. Zajmuje niecałe 30mb, więc każdy posiadacz stałki bez trudu ją zdobędzie, wystarczy odrobinę poszukać. Gra nie straciła nic ze swojej grywalności. Gdy uporałem się już z ustawieniami dźwięku i rozpocząłem pierwszą misję, przez trzy godziny nie ruszałem się sprzed monitora. Gdy nie mamy ochoty na wykonywanie misji i chcemy tylko trochę narozrabiać, wystarczy, że jako imię bohatera wpiszemy suckmyrocket. Pozostaje życzyć miłej zabawy.