Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   54
                   

Jacek "AloneMan" Marciniak


Był taki czas, że o grach komputerowych bardzo dużo mówiło się w mediach. Tematem tych dywagacji była oczywiście nadmierna brutalność niektórych tytułów i ich zgubny wpływ na psychikę młodych ludzi. Ostatnio jednak coraz mniej się o tym mówi. Poniżej postaram się wytłumaczyć zaistniałą sytuację.



Nagonka na gry komputerowe rozpoczęła się 10 lat temu, w momencie wydania DOOM i MORTAL KOMBAT. Te dwa tytuły stały się na długie lata symbolami „gier zakazanych”. Krytykowali je przede wszystkim psychologowie, którzy twierdzili iż wzmagają one agresję i mogą mieć fatalny wpływ na ludzką psychikę. Temat oczywiście szybko podchwycili różni „dziennikarze” i gazety zapełniły się artykułami o młodocianych, którzy pod wpływem wirtualnych zabójstw zaczęli zabijać w rzeczywistości. Cała sytuacja przypominała nagonkę, jaka w połowie lat 80 rozpętano odnośnie muzyki metalowej, która także miała niepowracalnie zniekształcać psychikę. Jednak moda na metal powoli mijała, a więc trzeba było sobie znaleźć nowego kozła ofiarnego i wybór padł na gry komputerowe.

KONTROWERSJA
Co było dalej chyba wszyscy wiedzą. Przez całą drugą połowę lat 90 gracze komputerowi byli na cenzurowanym. Niektóre państwa wprowadzały całkowity zakaz dystrybucji określonych produktów, inne mocno ingerowały w jego treść i usuwały brutalniejsze sceny. Chyba najbardziej jaskrawym przykładem pozostaje do dziś CARMAGEDDON, który w niemal każdym kraju miał inną wersję. Ostatnio jednak coraz bardziej odnoszę wrażenie, że gry komputerowe zeszły z afisza i już tak często się o nich nie mówi. Przykładem pojawienie się w jednym z czasopism pełnej wersji POSTAL 2. Gra co prawda sama w sobie nie wymusza brutalności, bo zadania gracza są banalne – kupienie mleka czy oddanie książki do biblioteki. Tytuł ten oferuje jednak ogromną swobodę działania i jeśli ktoś zechce, to może zamiast płacić za mleko po prostu zabić sprzedawcę. A sposobów zabijania w POSTALU 2 jest dużo – spalenie żywcem, odrąbanie głowy łopatą, roztrzaskanie czaszki shotgunem itd. Normalnie gra w sklepach była dozwolona od lat 18 (a gdzieniegdzie nawet od 21), a w kiosku może ją kupić każdy. Mimo to nie słyszałem ŻADNYCH głosów protestu czy oburzenia. Jeszcze kilka lat temu takie coś byłoby nie do pomyślenia. W czasopismach pojawiały się też inne brutalne gry m.in. HOOLIGANS, QUAKE 2 czy MORTAL KOMBAT 4 i tam również nie przypominam sobie, żeby dołączenie takowych produktów do ogólnodostępnych pism wywołało jakiekolwiek kontrowersje. Dlaczego? Czyżby społeczeństwo przyzwyczaiło się do brutalności w grach?

ROZWIĄZANIE
Odpowiedzi na tak postawione pytanie jest kilka. Po pierwsze ludzie mają teraz ważniejsze sprawy niż brutalne gry komputerowe. Z pewnością wydarzeń w naszym kraju i na całym świecie jest tyle, że wirtualna przemoc zeszła na dalszy plan. Zresztą to co pokazują gry często w niczym nie ustępuje rzeczywistości. Wystarczy włączyć jakikolwiek serwis informacyjny, aby natknąć się na przemoc. Wiadomo – wojny, terroryzm itd. Nawet w Iraku, w którym od roku panuje pokój (sic!), Amerykańscy żołnierze torturują więźniów. Sceny jakie można było zobaczyć na opublikowanych zdjęciach bardzo przewyższają wyobraźnię twórców gier komputerowych, bo nawet w POSTALU nie można było w tak wyuzdany sposób traktować swych ofiar.
Drugim powodem jest brak wyraźnych negatywnych skutków gier na psychikę ludzką. Owszem, w USA doszło do zbrodni w jednej ze szkół (zainteresowanych zachęcam do obejrzenia filmy „Słoń” – recenzja w poprzednim SS-NG), gdzie indziej też jakiś gracz komputerowy kogoś zabił, ale czy naprawdę to wina wirtualnej rozrywki. Ciężko jest udowodnić, czy to naprawdę gry skłoniły tych ludzi do popełnienia zbrodni. Moim zdaniem przyczyny są dużo głębsze, a jak ktoś jest chory, to do morderstwa może go nakłonić nawet zła pogoda. Zresztą ja jestem dobrym przykładem na to jak działają gry komputerowe. Od 10 lat mam z nimi kontakt, widziałem chyba wszystkie kontrowersyjne produkty, a serię MK katowałem całymi dniami. Praktycznie przez mój monitor przelało się tyle hektolitrów krwi, iż można by napełnić całe morze. I co? I jestem normalnym człowiekiem, mam pacyfistyczne poglądy, co niedzielę chodzę do kościoła i staram się czynić wszystkim jak najlepiej. Nie mógłbym skrzywdzić nawet zwierzęcia, a co dopiero mówić o człowieku. To właśnie obraz osoby wychowanej na grach komputerowych. Wreszcie, ostatnim powodem odwrócenia uwagi od wirtualnej przemocy jest pojawienie się internetu i idących za nim zagrożeń. Ludzie bowiem zrozumieli, że o wiele groźniejsze od zabijania komputerowych przeciwników, może być naiwność dziecka, którą w sieci bardzo łatwo wykorzystać. Kampania „Dziecko w sieci” skutecznie pokazuje jak wiele zagrożeń dla nieświadomego nieletniego może nieść Internet. Sieciowi pedofile czy naciągacze to bardziej realne niebezpieczeństwo niż kilka czerwonych pikseli.

PODSUMOWANIE
Na koniec należałoby więc ocenić jak sprawa brutalnych gier będzie się rozwijała w przyszłości. Moim zdaniem wszystko idzie ku lepszemu i ludzie powoli zaczynają rozumieć, że niektóre tytuły naprawdę pomagają się wyluzować. Efekt katharsis w grach znajduje swoje potwierdzenie, bo jak człowiek wyżyje się przed monitorem, to nie czuje potrzeby robienia tego samego na ulicy. Zresztą wystarczy spojrzeć kogo tak naprawdę się boimy – młodych okularników spędzających noce przed monitorem czy karków włóczących się wieczorami po skwerach i zaułkach. Kto sobie szczerze odpowie na to pytanie, chyba nie będzie wątpliwości co tak naprawdę wpływa na agresję w społeczeństwie.